BASIA: Zbiór czterech ciekawych i jednocześnie pouczających opowieści dla dziewczynek.
PRZEMEK: Znacie ten dylemat czytelnika, który czeka kilka miesięcy na książkę, a potem czyta ją strasznie szybko? Ja to znam z autopsji, przy książkach Remigiusza Mroza to norma. „Inwigilacja” ledwie wpadła w moje ręce, zbyt długo nie nacieszyła się swobodą i świeżością – jej lektura zajęła mi 3 godziny i 10 minut (tak, u tego autora mierzę czas) ;) I co? I raz, że teraz mam czytelniczego kaca, a dwa – to było niesamowite 190 minut niemal na bezdechu ;)
Po bardzo przyjemnej dla mnie lekturze „Do trzech razy śmierć” i równie owocnym i pełnym śmiechów spotkaniu autorskim Alka Rogozińskiego w poznańskim Empiku, postanowiłem porozmawiać z autorem na temat jego najnowszej powieści, ale nie tylko. Zapraszam do lektury wywiadu:
Wreszcie!!! Po „Syrence” i „Latarniku” – dwóch wcześniejszych tomach, w moim odczuciu coraz słabszych na tle całego cyklu – nareszcie trafił mi się tytuł, który mnie w pełni zainteresował, zaintrygował i pochłonął bez reszty.
BASIA: Grzeczność – najbardziej niepedagogiczne słowo, najbardziej nadużywane, najbardziej uogólniające i często najbardziej krzywdzące pojęcie. Dlaczego? Bo dla wielu rodziców, opiekunów, dorosłych znaczy całkiem co innego, nie wspominając już o dzieciach, dla których jest pojęciem abstrakcyjnym. Tytuł jednak jest bardzo trafny, ponieważ kto nie chciałby mieć „grzecznego” dziecka? Co się jednak kryje pod tym słowem i pragnieniem, na jakim etapie zachowanie dziecka jest zgodne z jego poziomem rozwojowym, a nie etykietką? To autorki powoli i na wielu licznych przykładach objaśniają, biorąc pod uwagę punkt widzenia dorosłego i dziecka, konfrontując z psychologiem i pojęciem tej nieszczęsnej grzeczności.
PRZEMEK: Ostatnimi czasy coraz rzadziej sięgam po literaturę zdecydowanie kobiecą. Z jednej strony spowodowane jest to i tak nieustannie rosnącym stosem książek do przeczytania, z drugiej – faktem, że zdecydowanie coraz silniej kształtuje się moja kryminalna mania ;) Udało mi się jednak znaleźć zarówno czas, jak i chęci, by zapoznać się z „Latem koloru wiśni” Carine Bartsch.
PRZEMEK: Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem czytałem baśnie. Wiem natomiast, ze w połowie 2016 roku sięgnąłem po dwie książki Nele Neuhaus, w których znajdowały się odniesienia do tego gatunku – mam na myśli oczywiście tytuły „Śnieżka musi umrzeć” oraz „Zły wilk„. Kiedy zatem odkryłem, ze także nasz polski rynek kryminalny otrzymał właśnie swoją wersję baśni, postanowiłem przekonać się, jak niebezpieczna może być „Królowa śniegu”.
PRZEMEK: Jakiś czas temu opisywałem „Niepamięć” autorstwa Jolanty Kosowskiej i generalnie coś takiego jest w powieściach tej pisarki, że zaczynam je czytać baaardzo topornie, cytując wręcz Tuwima: „najpierw powoli, jak żółw, ociężale”, by dopiero po paru rozdziałach mój wzrok „biegu przyspiesza i gna coraz prędzej” ;) Co tym razem zafundowała czytelnikom ta autorka? Podróż w świat obłędu, niekoniecznie związanego z rozdwojeniem jaźni.
PRZEMEK: Tym tytułem rozpocząłem swój czytelniczy Nowy Rok ;) Padło na kryminał, który już troche czasu przeleżał na mojej półce (a właściwie ostatnio raczej na stosie na biurku), jak to się mówi – „nabrał mocy urzędowej” i nawzajem dojrzeliśmy do małego rendez-vous ;)
PRZEMEK: Po dość przeciętnej „Syrence” żywiłem naprawdę ogromne nadzieje wobec kolejnego tomu, którego akcja rozgrywa się we Fjällbace. Smaku zaostrzała zresztą umieszczona na okładce najnowszego wydania recenzja z Dagens Nyheter, zgodnie z którą „to najlepsza do tej pory książka Camilli”. Cóż, śmiem twierdzić zupeeeeełnie przeciwnie…