Różne rzeczy już Remigiusz Mróz pisał. Bywało mrocznie, jak w „Nieodnalezionej„, bywało groźnie, jak w „Behawioryście„, bywało i strasznie, o czym z pewnością wiedzą Ci, którzy sięgnęli po „Czarną Madonnę„. To wszystko jednak nic, bo właśnie „Hashtag” okazał się dla mnie książką najbardziej… hmm… niech stracę, ujmę to bardzo potocznie: ryjącą banię. Inne słowa tego nie oddadzą wcale, a i te ledwie dają radę.
Tesa spędza w domu prawie całe dnie, ograniczając wyjścia na zewnątrz do absolutnego minimum. Kiedy zatem niespodziewanie otrzymuje SMS z informacją, że jej przesyłka czeka na odbiór w paczkomacie, nie wie, co zrobić. Nic nie zamawiała, jej mąż z pewnością też. Zaintrygowana postanawia jednak udać się po paczkę, nie ma jednak pojęcia, jaką puszkę Pandory tym samym przyjdzie jej otworzyć…
W swojej najnowszej powieści Remigiusz Mróz kładzie duży nacisk na media społecznościowe i ich wpływ na naszą rzeczywistość. I nawet, jeśli w fabule ograniczają się do Twittera, to tylko i wyłącznie dlatego, że to na nim nastąpił hashtagowy boom. Co jednak o wiele bardziej rzuca się w oczy to fskt, w jaki sposób autor kreuje postrzegany przez nas obraz sytuacji.
W jednej chwili jesteśmy Tesą, wrzuconą w wir wydarzeń, który totalnie reorganizuje jej życie, by nie powiedzieć, że rozwala w drobny pył tę rzeczywistość, w której dotychczas żyła. To sprawia, że razem z dziewczyną zadajemy sobie masę pytań, niestety w dużej mierze pozbawionych jednoznacznej odpowiedzi, tak skomplikowana wydaje się sytuacja. W drugiej chwili natomiast, naprzemiennie z teraźniejszością, odkrywamy z perspektywy Stracha wcześniejsze wydarzenia, będące niejako preludium do obecnego zamieszania.
No właśnie: zamieszania. Nie dość, że już takie rozbicie nieco mąci w głowie, to na dodatek oliwy do ognia dolewa nieustannie autor, który już wielokrotnie udowodnił, że w dostarczaniu na masową skalę cliffhangerów i zwrotów akcji nie ma sobie równych. No, co najwyżej samego siebie, bo odnoszę wrażenie, że w tej kwestii za każdym razem poprzeczka ląduje jeszcze wyżej, a potem Remigiusz zakłada się sam ze sobą. Przed wyjściem z domu spogląda na ekran laptopa, analizuje nowe wyzwanie, pyta ironicznie: ja tej poprzeczki nie przeskoczę? Po czym bierze piętnastokilometrowy rozbieg w lesie i funduje czytelnikom kolejny, jeszcze bardziej emocjonalny rollercoaster.
Wsiądźcie zatem do tej kolejki, zapnijcie pasy i… uważajcie, żeby lektura nie wykoleiła Wam umysłu. Albo choćby postrzegania rzeczywistości.
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego
gorąco dziękujemy Wydawnictwu Czwarta Strona.
⏬⏬⏬⏬⏬

Autor książki: Remigiusz Mróz |